5 niespodzianek czyhających w hiszpańskich mieszkaniach

Drzwi wejściowe w hiszpańskich mieszkaniach.

Przyjechałeś. Udało Ci się wynająć mieszkanie (a może od razu coś kupiłeś), zaczynasz nowe życie na nowym terytorium. Sprawdźmy co znajdziesz, na co musisz uważać i do czego przywyknąć w swoim nowym domy.

1. Problemy z drzwiami i oknami

Zdarzyło Ci się zatrzasnąć klucze w samochodzie? Wyobraź sobie ból psychiczny po zatrzaśnięciu, na tej samem zasadzie, drzwi do własnego mieszkania.

Historia niczym z amerykańskiej komedii. Hiszpańskie drzwi wejściowe do mieszkań nie mają klamki na zewnątrz. Tylko gałkę po środku, która pomaga w ich pchaniu, oczywiście jak już przekręcisz zamek kluczem.
O zgrozo! Nie wystarczy pamiętać o wychodzeniu z kluczem w kieszeni lub zostawieniu współlokatora w środku. Trzeba zabierać też komórkę!
Nawet jeśli zabrałeś klucze, to Ty, albo ktoś (na pewno jakiś złośliwiec) mógł zostawić drugi egzemplarz w zamku od środka. Wiele zamków w takim wypadku po prostu nie da się przekręcić, więc nawet zapasowy klucz landlorda nie pomoże.

Demotywator - Ślusarz w hiszpanii
„W czasach trudnej konkurencji, odróżnić się od innych jest niezbędne”
Photo by Tonymadrid Photography™

Sprawdź u siebie! Dla pewności zamontuj sobie wieszak na klucze przy drzwiach, albo chociaż breloczek umożliwiający dyndanie klucza na wewnętrznej klamce.
I nie martw się o numer do ślusarza, wystarczy, że zajrzysz w jakąś okoliczną uliczkę i poszukasz rynny, tyłu znaku drogowego, czy jakąś skrzynkę przyłączy elektrycznych (tak to się nazywa?), całe oklejone we wlepki z telefonem do cerrajero.

Przejdźmy do sprawy okien. Tak, okna są, nie martwcie się! Tylko nie da się ich otworzyć na całą oścież. W znaczeniu otwarcia na rozpiętość zawiasów, bo tych zawiasów po prostu brak. Okna w Hiszpanii są zazwyczaj przesuwne.

Trafiliście na okna, których zamki są nowe, czy też nie wyrwane? To możecie je jako tako zamknąć i uniemożliwić przesuwanie ich z zewnątrz (np. przez malarza fasady budynku). Jest to jeden z powód dla którego najniższe piętra mają okna okratowane. Inne powody podałam w artykule o kratach w hiszpańskich oknach.

Znakomita większość okien jest za to uzupełniona o rolety zewnętrzne, które w odróżnieniu od tych w Polsce, wcale nie chronią przed ludźmi i włamaniami w nocy, tylko izolują mieszkania od słońca w ciągu dnia. Czyli jest na odwrót – w nocy podciągamy aby wpuścić „rześkie” powietrze, w dzień zasłaniamy, żeby poczuć się jak w chłodnej i ciemnej jaskini.

2. Przedpokój, kapcie i podłoga

Przedpokoju w znaczeniu polskiego przedsionka brak. Po co pomniejszać sobie salon, ew. wydzielać fragment korytarza? W Polsce to ma na celu dodatkowo powstrzymać chłód z zewnątrz i umożliwić zdjęcie odzieży wierzchniej przed wejściem do ogrzanych pomieszczeń. Coś totalnie zbędnego w hiszpańskim klimacie.
Półki na buty i kapcie też nie ma co szukać. W okolicy drzwi raczej znajdziemy komodę w stylu – szuflady ze wszystkim (to akurat znajome) i jakiś wieszak.

Znakomita większość podłóg w mieszkaniu to kafelki. Nie zależnie czy to salon, sypialnia czy gabinet. Kafelki są wszędzie, nie tylko w kuchni i łazience. Mało tego, urozmaicenie tych kafli pozostawia dużo do życzenia. W całym mieszkaniu są jednolite.
Zdarza się spotkać klepkę na podłodze ew. w nowszych budynkach panele, wtedy kafle jak u nas, są tylko w kuchni i łazience.

Jeśli mamy kafle w całym mieszkaniu, to po co zmieniać buty na domowe? Uznajmy po prostu, że w Hiszpanii nie ma w zwyczaju zmieniać butów na kapcie, kupować kapci dla domowników, ani chomikować jakichś dla gości.
Po pierwsze po co? A po drugie, z gośćmi to się idzie na miasto, a nie po domach przesiaduje, prawda?

3. Co to jest ogrzewanie centralne?

W okresie zimowym w większości regionów Hiszpanii, szczególnie w nocy, zmarzniesz. Temperatura potrafi spaść nieco poniżej zera. W Hiszpanii są też góry, w których w zimę leży śnieg! Mimo to ogrzewanie centralne to prawdziwa rzadkość.
Większość wynajmujących oferuje mobilne kaloryfery elektryczne, szczególnie te olejowe, lub klimatyzator z dodatkową funkcją ogrzewania.


Średnia cena prądu w 2018 roku:
Polska: 0,14€ za kWh
Hiszpania: 0,24€ za kWh


ŹRÓDŁO: Eurostat

Sprawia to niestety, że mamy dwa dodatkowo płatne sezony w Hiszpanii. Nie dość, że w lecie prąd zżera klimatyzacja, to w zimę ogrzewanie. A prąd w Hiszpanii nie jest najtańszy.

Klimatyzacja to standard w tutejszym klimacie.
Zdecydowalibyście się wynająć mieszkanie bez klimatyzacji?
Ja pewnie tak, ale tylko takie, do którego przez okrągły dzień nie docierają promienie słoneczne, z oknami i balkonem wychodzącymi na ulicę, lub większe podwórko. Na pewni nie mieszkanie wewnętrzne, interior, z oknem na okna pozostałych sąsiadów oddalone od siebie jakieś 2 metry.

4. Brakujące sprzęty AGD i herbata

Po co komu czajnik elektryczny? Kranówka nie potrzebuje „uzdatniania”, można ją pić od razu. A jak potrzebujesz zagotowanej wody to masz przecież garnek i płytę grzewczą. Herbata? Chory jesteś?
Hiszpan pije co prawda sporo kawy, ale w barze. Przecież trzeba mieć towarzystwo przy kawce! A barów jest pod dostatkiem, bo aż 129 na 1 mieszkańca Hiszpanii.
W takim wypadku kawa też odpada jako argument do wyposażenia mieszkania w czajnik. Przy czym herbata, to żaden argument (i w sklepach żaden wybór, przy okazji) dla mieszkańców półwyspu. Herbatka to tutaj napar leczniczy stosowany tylko w wypadku choroby. A właściciele i stali bywalce sklepów z herbatami to freaky’i (lub przyjezdni).

W tutejszych restauracjach i kawiarniach możesz się też spotkać ze zdziwieniem przy zamawianiu herbaty. Albo lepiej! Ze współczuciem dla twojej choroby. Zwykle jest dostępna, ale raczej nie znajdziesz na liście w karcie.

Drugim sprzętem AGD jest piekarnik. O ile nie wynająłeś nowoczesnego mieszkania umeblowanego w stylu amerykańskim, to prawdopodobnie w Twojej kuchni mieści w miare wygodnie jedna, w porywach dwie osoby. W najmniejszych mieszkaniach kuchnię można znaleźć też ukrytą w szafie w salonie.

Mini piekarnik na blat
Photo by Your Best Digs

Tak małe przestrzenie kuchenne w mieszkaniach w mieście (podkreślam! w mieście) są spowodowane standardem jedzenia poza domem. W kuchni co najwyżej przygotujesz tortille de patatas, albo popcorn w mikrofalówce.
O dziwo, mikrofalówka to standard. Osobiście swoją odpięłam i stoi jako wystawka na jednej z półek, a jej miejsce zajął mały piekarnik.
Jeśli jesteś więc szczęśliwym posiadaczem mieszkania z piekarnikiem, a nie jest to wspomniana kuchnia w stylu amerykańskim, to prawdopodobnie jest on sobremesa, czyli mały i postawiony na blacie (lub na innym meblu).

5. Domowe szkodniki

Ostatnia niespodzianka nie należy do najprzyjemniejszych. Jest nią spotkanie z karaczanem. Niezależnie od wyboru regionu i mieszkania od razu możesz nastawić się na walkę z nimi, nawet jeśli żadnego nie widziałeś, a właściciel budynku dba o częstą i skuteczną dezynsekcję.

Większość bloków ma wydzielone pomieszczenie na piętrze, gdzie zanosisz śmieci bio. W takim klimacie nie da się całkowicie uchronić przed karaluchami, które mając pożywienia pod dostatkiem i zapewnioną odrobinę wody po prostu są. Tak jak u nas wpadające muchy do domów.

Warto więc zaopatrzyć się w specjalne żele i stosować je po kątach, w kuchni i łazience, w regularnych odstępach czasu. Na niższych kondygnacjach spryskać specjalnymi specyfikami okna z zewnątrz. I zabezpieczyć wszystkie dziurki i dziury przy wentylacji, rurach wchodzących do mieszkania i gdzie tylko uważasz.
Ja stosuje dodatkowo woreczki, czy też paczuszki z kwasem borowym*, które upycham do dziurek przed ich zamknięciem i upewniam się, że kratki wentylacyjne mają plastikowe lub metalowe siateczki po wewnętrznej stronie.


*Z tym kwasem borowym, to słyszałam, że w Stanach Zjednoczonych już na etapie budowy wieżowców, wszelkie dziury w ścianach i konstrukcji, jeszcze przed zamknięciem, zasypuje się tym kwasem. Podobno ma to trzymać karaczany na dystans, bo „źle się czują” w jego towarzystwie.

Może zainteresuje Cie też

10 komentarzy

  1. Fajne ciekawostki 🙂 niektóre się zauważa, wyjeżdżając na urlop do Hiszpanii – zdarzyło mi się zmarznąć w nocy, zauważyłam też, że herbaty się tam za bardzo nie pija.
    Z tymi drzwiami to faktycznie trzeba uważać – kiedyś, jak mieszkałam w Anglii, zatrzasnęłam się na zewnątrz z ówczesnym facetem. Pech chciał, że właścicielka mieszkania akurat była poza miastem, a był to początek weekendu. Trzeba było organizować akcję ratunkową 😉

    1. Dziękuję Nisia! 🙂
      Na szczęście, w moim wypadku za każdym razem ktoś zostawał w środku i nie było większych problemów z rozwiązaniem sytuacji. Ale gdyby nikogo w środku nie było…., to też musiałabym to przerabiać 😀

  2. Z tymi drzwiami to prawda, raz tez mi sie zdarzylo. Co do herbaty nie zgodze sie, widzialam wiele rodzajow herbat w sklepach, nie tylko zielarskich i znam tez zupelnie normalne osoby, ktore pija herbate zamiast kawy i nikt sie na nie nie patrzy dziwnie a w kawiarniach nie brakuje herbat w menu.

    1. Cześć Eva, mieszkasz / byłaś w jakimś konkretnym regionie? Ciekawa ta sprawa z herbatą, bo ja mieszkając 3 km od centrum Madrytu już z jawnym brakiem herbaty w menu spotykam się na co dzień. Herbata jest na stanie, ale trzeba o nią poprosić kelnera / barmana / baristę, a zdziwienie zwykle wychodzi ze strony naszych hiszpańskich kompanów przy piciu, niekoniecznie od obsługi czy innych klientów.
      Ostatnio jak byłam na „kawie” ze znajomą, to ona zamówiła herbatę i sama się tłumaczyła, że coś jej na żołądku dzisiaj siedzi. 🙂

      1. Ja też nie miałam najmniejszego problemu z herbatą, w zasadzie w żadnej restauracji/knajpie/barze chyba że typowo pijalni, to tam czasem tylko czarna. A byłam w ostatnim czasie w Walencji, Alicante, Albacete, Murcji, Kartagenie. W większości miejsc miałam do wyboru przynajmniej czarną, czerwoną, jakaś owocową, rumianek i miętę. To taki standard standardów. Chociaż rzeczywiście, zawsze jest większy wybór kaw w karcie i to przy kawie najczęściej widuję Hiszpanów

      2. W kwestii herbaty pozostaje zacząć zbierać dowody fotograficzne w odwiedzonych placówkach, sprawę przeanalizować, zinterpretować i opisać wnioski obalające albo potwierdzające hiszpańskiemu mitu z herbatą. 🙂
        Dzięki za zwrócenie uwagi, będę drążyć temat dalej!

    1. Dawno nie wiedziałam, ale przez pandemie raczej nie wychodzę wieczorami. 😀
      Myślę, że i do karaluszków można przywyknąć, tak samo jak do wszędobylskich much w Polsce.

  3. A mnie irytuje ta wilgoć w pomieszczeniach, najgorsza to ta lekko wilgotna pościel brrr zastanawiam się, czy taki pochłaniacz wilgoci zakupiony w markecie dałby radę?

    1. W Madrycie za to jest aż skandalicznie sucho. 😀
      Wątpię, żeby taki zwykły pochłaniacz z wkładem z marketu dał radę sam z wilgocią na wybrzeżu. Raczej trzeba by zainwestować w elektryczny pochłaniacz (wielkości mobilnej klimatyzacja). Takie podobno starczają na 'wysuszenie’ powietrza na całym piętrze domu/mieszkania, na tyle, żeby nic po szafach nie gniło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *