#RutynowaApokalipsa – Miesiąc wcześniej

Mamy to szczęście żyć w rozwiniętym kraju z dostępem do nowoczesnej technologii i ogólnodostępnymi rozwiązaniami medycznymi. Mam to szczęście żyć w środku hiszpańskiego epicentrum wirusa.
Historia jednego z tak wielu przypadków prób uniknięcia zarażenia.

7 lutego 2020

Od tygodnia zerkałam na mapę rozprzestrzenia się wirusa. Właściwie od kiedy pojawiły się pierwsze stwierdzone przypadki na terenie Europy.

Dlaczego akurat od tej daty zaczynam? Chyba to był pierwszy dzień, kiedy podeszłam do sprawy z przestrogą, uwagą i małym zaniepokojeniem. W Hiszpanii jeszcze wszystko funkcjonowało normalnie. Wybrałam się autobusem z 8,5-miesięczną córką na spotkanie ze znajomymi mamami. Podczas któego pojawił się m.in. temat korony, ale tylko przez śmiech. Mimo to, sadzając córkę na publicznej huśtawce miałam gdzieś z tyły głowy, że jak ona próbuje oblizać sznurki huśtawki, to inne dzieci w podobnym wieku też…
Toaleta w parku do którego się wybraliśmy (bo pozostałe mamy z synkami) niestety nie przewidziała możliwości przewinięcia niemowlaka. Musiałam poradzić sobie na bardzo małej i mokrej przestrzeni pomiędzy zlewem, ścianą, a lustrem. W toalecie dla niepełnosprawnych mogliśmy jednak ten kompromitujący fakt zataić przed pozostałymi użytkownikami.

Przez kolejne dni przypadków nie przybywało. Prawie zapomniałam o sprawie.

15 lutego 2020

Pewnie nie jesteśmy jedyni, którzy obchodzenie święta, wypadającego w ciągu dni roboczych, przesuwają na weekend. Walentynki przesunięte o jeden dzień? Żaden problem! A jeszcze można załapać się na promocje „poWalentynkowe”.
Śniadanie w kawiarni w postaci pysznej kawy w towarzystwie nieco bardziej elitarnie wyglądającej słodyczy i kilku różnych empanadas (pieczone pierożki).
Zapytacie czy tylko tyle? Ja Wam powiem AŻ TYLE, bo młoda obok grzecznie spała w swojej spacerówce. Dała rodzicom zjeść bez pośpiechu, Kochana.

https://www.instagram.com/p/B8pFSnpI7Ei/

A co z epidemią? Nadal zaglądałam na wspomnianą mapę, ale prawie zapomniałam o tym, że to się dzieje… nie na długo.

27 lutego 2020

Na co dzień nie oddalamy się na spacer daleko od domu, tyle co do parku czy sklepu. Tego dnia znów widziałam się z mamami i skorzystałam z komunikacji miejskiej, aby dostać się na spotkanie. Stanęłam wózkiem w wyznaczonym dla niego miejscu w autobusie. Obok nas siedział starszy Pan, który mocno kaszlał w naszą stronę. O tyle dobrze, że owinięty był prawie pod oczy szalikiem. Nie powstrzymało to jednak natłoku myśli o rozprzestrzeniającej się zarazie na terenie Hiszpanii.
Podróż trwała 10 może 15 minut, ale to wystarczyło, żeby od tego dnia narzucić sobie kwarantanne domową. Na pewno miał na to wpływ też główny temat na spotkaniu i docierające do nas coraz liczniej informacje z Włoch i zalecenia mycia rąk. Na tą chwilę internet uginał się już od zabawnych memów i akcji, gdzie koronawirus grał pierwsze skrzypce.

Tak od tego dnia siedzę w domu.
Dobrze, dam Wam znać, kiedy wyjdę.

I to, że od tego dnia ja siedzę w domu nie znaczy, że pozostali domownicy nie wychodzą. Partner nadal chodzi(ł) do pracy. Mało tego, kupił motor i jeździł po urzędach i ubezpieczalniach, żeby wymienić prawo jazdy i przerejestrować nowy środek transportu.

Btw. Byliśmy z mamami w tym samym parku, więc żeby nie korzystać ponownie z okropnej toalety – pampers został wymieniony na świeżym powietrzu. Pierwszym pomysłem była ławka, ostatecznie zrobiłam TO w gondoli kolegi córki. Musze dodać, że zawartości naszych pampersów już śmierdzą, ale akurat wtedy było tylko siku.
Zgorszeni? Straszne, nie? Dajcie sobie na luz, takie rzeczy to codzienność wszystkich rodziców.

5 marca 2020

Zaczynałam się poważnie martwić, co przekładało się na szukaniu wolnej chwili od zabaw z dzieckiem żeby być na bieżąco z informacjami w internecie.
Cieszyłam się, że partner po weekendzie ma tydzień urlopu tacierzyńskiego. Zamówiłam większe (ale takie jak co miesiąc robię!) zakupy. Za to pierwszy raz z Alcampo (Auchan). Dostawa następnego dnia.

EDIT: Przypomniałam sobie, że to był dzień ostatniej dostawy Uber Eats. A jestem dość intensywnym użytkownikiem takich rozwiązań.

7 marca 2020

M. wyszedł z córą na dłuższy spacer. Miałam chwile dla siebie. Zamiast się odprężyć spędziłam 3 godziny nad domowym budżetem i papierologią. Zaczęłam jak wyszli, kończyłam jeszcze po ich powrocie.

Świat za oknem nic się nie zmienił, choć informacje, które docierały z zagranicy budziły niepokój. Zakładałam, że jak zaraza rozszaleje się w Hiszpanii to najpierw padnie na Barcelonę, a potem na Madryt.
Teraz wiem, że się myliłam.


Ten wpis ma kontynuacje:
#RutynowaApokalipsa – Pierwsze Oficjalne Restrykcje
#RutynowaApokalipsa – Stan alarmowy
#RutynowaApokalipsa – Coraz gorzej i końca nie widać


Oficjalne dane statystyczne z Hiszpanii możesz poznać wchodząc na stronę: Situación de COVID-19 en España

Może zainteresuje Cie też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *