Planujesz spędzić 1 dzień w Madrycie. Nie znasz miasta, ale chciałbyś wykorzystać czas i odwiedzić najważniejsze miejsca. Proponuje Ci „1 dzień na Madryt”, wycieczka która sprawdza się wśród odwiedzających mnie tutaj znajomych . Poczuj się jakbym osobiście Cie oprowadzała.
Jeden dzień wydaje się naprawdę mało na tak duże miasto. Zwłaszcza jak o Madrycie wiesz tylko tyle, że musisz odhaczyć Muzeum Prado. Postaram się pobudzić Twój apetyt na więcej. Madryt, stolica Hiszpanii, ma niezliczone miejsca do odwiedzenia, z braku czasu skupimy się jednak na poczuciu hiszpańskiego ducha. Zwiedzimy miasto i jego najsłynniejsze ulice, wstąpimy na tapas i „odhaczymy” Muzeum Prado. A wszystko to możliwie najtaniej, bo właściwie w kosztach wyżywienia.
Godzina pobudki i śniadanko
Jak będziecie gotowi przed 10:00, to super. Nie oszukujmy się, jesteście na wczasach, nie ma co się śpieszyć z pobudką.
Hiszpania wstaje późno. Berliński czas ustalony jeszcze przez Hitlera różni się o pełną godzinę od czasu geograficznego.
Zakładajcie wygodne buty (albo sandały), bo czeka Was ok. 10 kilometrów pieszo (2 godziny łażenia). Nie martwcie się, te kilometry będą poszatkowane zwiedzaniem i przerwami na tapas.
Pierwsze zadanie – śniadanie (desayuno). Dla wielbicieli słodyczy już od samiutkiego rana czekają churrosy (albo grubsza wersja porras) z czekoladą w Churrerías. Dla wielbicieli kawy w madryckich barach oferują wegetariańskie śniadania andaluzyjskie (desayuno andaluz), albo wersja iberyjska, bogatsza o mięso szynki serrano (desayuno iberico) i oczywiście kawa (café). Hiszpańskie śniadania są małe. Dla głodomorków polecam opychający „hiszpański omlet” (tortilla de patatas / tortilla española). Co by to było za zwiedzanie Hiszpanii, bez poznania jej kuchni.
Panorama miasta z nad rzeki i parku
Kolejnym zadaniem jest dostanie się do kolejki liniowej Teleférico, czyli naszego startu wycieczki po Madrycie. Kolejka kosztuje w obie strony 4,20 € i otwiera się o 12:00. Warto więc dostać się do niej przed tą godziną, aby uniknąć kolejek (Hiszpanie bardzo lubią kolejki i grzecznie, równiutko w nich stoją).
Casa de Campo dla jednych największy park miejski w Europie, dla innych tylko park leśny. Zajmuje aż 1700 hektarów i w całości leży w granicach Madrytu.
Krótko jak tam dojechać. Najbliższy przystanek metra to Argüelles (linia 4 – ostatni przystanek). Autobusami też można się tam dostać, a nawet bliżej na przystanek Marques De Urquijo. Najlepiej skorzystaj z aplikacji Moovit (to nie jest reklama, sama z niej korzystam na co dzień). Koszty przejazdów i odnalezienie się w komunikacji madryckiej opisałam na blogu.
Przejażdżka kolejką pozwoli na sfotografowanie miasta z lotu ptaka. Będziemy mieli najlepsze ujęcia Pałacu Królewskiego, ale też poczujemy ogrom Casa de Campo, parku w którym kiedyś Król Hiszpanii chadzał na polowania. Pełno w nim zajęcy i kuropatw.
Świątynia Debod (Templo de Debod)
Po powrocie kolejką czas przedstawić Wam plan pieszej wycieczki na mapie.
Kierujemy się na południe, gdzie przeniesiono (nie inaczej) egipską świątynie. Dar od Egiptu za pomoc w ocaleniu świątyni w Nubii.
Świątynia Debod pochodzi z II wieku p.n.e. z Debod nad Nilem w okolicy Asuanu. Została usunięta stamtąd w związku z budową tamy.
Świątynia Debod znajduje się w parku z punktem widokowym na Casa de Campo. Dzięki zielonej trawie w parku, jest to też jedno z miejsc wypoczynku Hiszpanów, którzy uwielbiają się na niej rozkładać i piknikować.
Pałac Królewski i Katedra Matki Bożej Almudena
Pałac Królewski z XVIII wieku, zbudowany przez Filipa V Burbona.
Idąc zgodnie z mapą, dalej na południowy wschód, dojdziemy do barokowego Pałacu Królewskiego (Palacio Real de Madrid) i otaczających go klasycystycznych i rokokowych parków. Oficjalna rezydencja Króla Hiszpanii, choć on sam z rodziną mieszka w pałacyku na przedmieściach miasta. Część wnętrz jest dostępna do zwiedzania, ale nie za darmo.
W pobliży znajduje się również Katedra Matki Bożej Almudena (Catedral de Santa María la Real de la Almudena). Zaplanowana w XVI wieku, zaczęta w XIX i zakończona w 1993 roku. Ja ją nazywam „Neokatedrą”. Ze względu na Pałac Królewski jest neoklasycystyczna, wnętrza ma neogotyckie, kryptę neoromańską, a malowidła i witraże dekoracyjne neobizantyjskie. Łatwo spamiętać.
Catedral de la Almudena 15 czerwca 1993 została poświęcona Janu Pawłu II.
Targ rybny San Miguel
Na pewno po małym hiszpańskim śniadaniu już zdążyliście zgłodnieć. Czas na tapas w Mercado de San Miguel. Drogę spod Pałacu na targ rybny poprowadziłam przez plac Plaza de Isabel II, przy której stoi Teatr Królewski (Teatro Real). Bez większych wyrzutów możecie skrócić drogę wg. uznania.
Mercado de San Miguel to targ dla smakoszy.
Targ rybny w umysłach Polaków może być mylący. Piękny żelazny budynek z 1916 roku skrywa raj dla podniebienia. I to nie tylko dla miłośników ryb i owoców morza. Nie bójcie się wejść do środka, tam zawsze jest tłok, mniejszy, czy większy, ale zawsze. Wędrując gęsiego między ladami możemy zakupić kieliszek wina, potem z nim chadzać i dokupywać kolejne ciekawe smaki. Przystawki zaczynają się już od 1 €. Wzdłuż środka hali są stoliki, ale na całej długości witryn budynku znajdują się „parapety”, gdzie możemy stanąć i na spokojnie posilić się zakupionym tapasem. Miło jeśli znajdziesz kogoś sprzątającego (z wózkiem na kieliszki i śmieci), ale nikt się nie obrazi jak pozostawisz rzeczy na „parapecie”.
Plaza Mayor, czyli rynek główny
Rzut beretem od targu rybnego jest swego rodzaju rynek główny Madrytu (Plaza Mayor). Rynek otaczają liczne sklepy z pamiątkami, więc jest to najlepszy czas na takie zakupy, jeśli masz na nie ochotę.
Nie najadłeś się na targu? Na rynku jak i w jego okolicy proponuje szybką bułę z kalmarami (bocadillo de calamares) za ok. 3 €. Proste, a jakie smaczne danie. Koniecznie z piwem (cerveza), lub w wersji rozcieńczonej napojem cytrynowym cerveza con limon.
Plaza Mayor początkowo nie znajdował się nawet w mieście, stał się ważnym miejscem dopiero po przeniesieniu stolicy do Madrytu. To tutaj odbywały się najważniejsze uroczystości, od koronacji po wieszanie skazańców. Teraz plac jest odrestaurowany (w historii kilkakrotnie spłonął), co niedziele odbywa się na nim targ kolekcjonerski i zawsze jest coś specjalnego z okazji różnych świąt i uroczystości dziejących się na mieście.
Ulica Gran Via, czyli szaleństwo zakupów
Kierujemy się teraz na północ, aż oczom naszym ukarze się wysoki, narożny budynek Edificio Carrión w stylu ArtDeco z napisem Schweppes i Vodafone na dachu. Znaleźliśmy się na Gran Via, czyli wizytówce Madrytu. Ulica pełna pięknych i wysokich kamienic, a na ich parterach najpopularniejsze sieciowe marki odzieżowe. Sam Primark ma tu 7. piętrowy sklep.
Spacerując ulicą Gran Via w kierunku wschodnim miniemy między innymi budynek Telefónica, w którym nie jest kręcony, ale dzieje się akcja netflixowego serialu „Telefonistki” („Las Chicas del Cable„). Jedno z pierwszych dużych przedsiębiorstw, w którym zaczęto przyjmować kobiety do pracy.
Z budynku Telefónica, król Alfonso XIII po raz pierwszy wykonał transoceaniczny telefon, rozmawiając w 1928 roku z prezydentem Stanów Zjednoczonych Johnem Calvinem Coolidgem, który przebywał w Izbie Handlowej w Waszyngtonie.
Na samym końcu (a raczej początku) ulicy Gran Via, zobaczymy jeszcze jeden ważny budynek Edificio Metropolis. Jeżeli tamte budynki były charakterystyczne, to od pocztówek z tym uginają się półki w sklepach. A to tylko pięknie zaprojektowany budynek z 1911 roku Towarzystwa Ubezpieczeniowego Metropolis.
UWAGA – sprawdź godzinę!
Na tym etapie wycieczki powinniśmy zerknąć na zegarek. Muzeum Prado jest darmowe codziennie przez 2 godziny od 18:00 do 20:00 (w niedziele 17:00 – 19:00). Ten czas starczy na szybkie zwiedzenie całości muzeum, ale powinniśmy być jakieś pół godziny wcześniej, aby zająć miejsce w kolejce. Nie przerażajcie się jej długością, po otwarciu darmowego wejścia szybko znika w środku.
Jeśli mamy jeszcze około godzinki zapasu do 17:30 (16:30 w niedziele), spokojnie idźcie zgodnie z planem. W innym wypadku z tego etapu wycieczki możecie najszybciej dojść do Muzeum Prado, a potem bez problemu wrócić do Parku El Retiro, gdzie odpoczną wasze zbolałe stopy.
Park emerytalny (Parque de El Retiro)
Idąc dalej na wschód mijamy olbrzymi budynek Centrum Kultury Palacio de Cibeles i dojdziemy aż do klasycystycznej bramy Puerta de Alcalá, która stoi na rondzie przy jednym z wejść do Parku El Retiro.
Parque de El Retiro zajmuje powierzchnię 120 hektarów.
W parku wiele osób nie tylko go zwiedza, ale faktycznie w nim odpoczywa. Znajduje się w środku miasta, ale każdy znajdzie swój kawałek trawy, czy ławki, żeby odpocząć od zgiełku, który trwa poza jego granicami. Siesta jest bardzo ważna!
Na samo odkrywanie tajemnic tego miejsca można by poświecić cały dzień, dlatego my ograniczeni czasem wybieramy dwa najważniejsze. Centralny staw Estanque grande del Retiro z wznoszącym się nad nim monumentem z podobizną Alfonsa XII i kolumnadą oraz ukryty między drzewami Kryształowy Pałac (Palacio de Cristal). Do pałacu możemy za darmo wejść i poczuć się jak w przestrzeniach przygotowanych do fotografowania ekskluzywnych kolekcji modowych. Konstrukcja też stoi nad stawem pełnym ryb i żółwi, zza którego Kryształowy Pałac prezentuje się najokazalej.
Kierując się zgodnie z mapą do południowo-zachodniego wyjścia z parku miniemy placyk z fontanną Fuente del Ángel Caído. Rzeźba zdobiąca to miejsce, jest największym na świecie pomnikiem prezentującym upadłego anioła – Lucyfera. Niektórzy uważają to miejsce za drzwi do piekła, bo figura została umieszczona dokładnie 666 metrów n.p.m.
Po wyjściu z Parku El Retiro, kierując sie na ulicę Paseo del Prado, przejdziemy wzdłuż antykwariatu Cuesta de Moyano w postaci małych drewnianych otwartych kiosków i rozstawionych stołów. Odrobinę przypomina mi to targowiska książki nad Sorboną w Paryżu, tylko w wersji mini.
Muzeum Prado
Muzeum Prado za darmo w 2 godziny, pon.-sob. 18-20:00, niedziela 17-19:00.
Kierujemy się na północ (jeśli przeskoczyliśmy etap Parku El Retiro na południe!) i dołączamy do kolejki oczekującej na wejście za darmo do najważniejszego muzeum w Madrycie. Ja osobiście wole Centrum Sztuki Reina Sofía – jest niedaleko i otwarte za darmo od 19-21:00 (wtorek zamknięte!) i w niedziele od 13:30.
Wejście idzie sprawnie, dostajecie bilecik, ściągacie na chwilę kurtki i plecaki do prześwietlenia i jak na lotnisku przechodzicie prze bramkę. Przed wami ok. 2 godziny spotkania ze sztuką. Powodzenia 🙂
Małe co nieco
Głodny? Proponuje szybki tapas w jednej z popularnych hiszpańskich sieci. Taki lokalny fast food. Na mapie zaznaczyłam piwiarnię 100 Montaditos, w której zamówienie składamy na kartkach. Na stolikach znajdziesz kartę kanapeczek, długopis i kartki zamówień. Po prostu wpisujesz numerki i piszesz co chcesz do picia. Idealne miejsce jak potrzebujesz czasu do namysłu i trudno Ci dogadać się po hiszpańsku. Dostaniesz urządzenie, które wyświetli Ci, że jedzenie już do odbioru, albo poproszą Cie o podanie imienia, żeby Cie zawołać.
Drugie miejsce to klasyczna hiszpańska sieć barów madryckich Museo de Jamón. Nie polecana dla wegetarian, czy wegan. Z sufitu na całej długości baru wisi jamón serrano. Można tu zmówić coś z tego specjału, albo spróbować dobrej kiełbasy chorizo. Taki hiszpański raj dla mięsożerców, gdzie można też kupić jamón i chorizo „na potem”.
Kierując się do jednej z powyższych lokalizacji po drodze możemy jeszcze rzucić okiem na ogród na ścianie należącej do centrum kongresowego CaixaForum Madrid (nazwa od jednego z banków hiszpańskich).
Dworzec Atocha, kolacja i nocna zabawa
Poznałeś już niemal całe centrum Madrytu. Przed Tobą ostatni budynek. Pierwszy w Madrycie dworzec kolejowy i jedno z najtragiczniejszych miejsc. To tutaj w 2004 roku przeprowadzono atak terrorystyczny w którym zginęło 191 osób i było ponad 2000 rannych. Dworzec kolejowy Atocha, bo o nim mowa, to przykład przepięknej żelaznej architektury z XIX wieku. Zaprojektowany przez Alberto de Palacio, we współpracy z tym samym Gustave’em Eiffelem, który stworzył Wieżę Eiffela w Paryżu.
Na dworcu znajduje się ogród tropikalny z sadzawką pełną żółwi. Pomyślałam, że takie widoki będą ładnym zwieńczeniem zwiedzania. Przed tobą kolacja – każdy Hiszpan wie, że o 22:00 jest czas na jedzenie i to najcięższych potraw, a potem zabawę do rana. Decyzje czego skosztujesz i gdzie zabawisz tej nocy pozostawiam w Twoich rękach.
Pamiętaj – Madryt nigdy nie śpi.